sobota, 27 września 2014

Informacja #2

    Witajcie :) Dziś postanowiłem, że po każdej zakończonej serii "odcinków" będziecie mogli wybrać kto ma mieć rolę główną w opowiadaniu. Głównie będą to chłopaki razem, lub każdy z osobna. Czasami zdarzy się tak, że będzie możliwość połączenia, np. Louis + Zayn itp. Głosowanie dostępne będzie wtedy tylko przez pięć dni od dodania ostatniego "odcinka" z serii. Moim zdaniem jest to dobre rozwiązanie dla Was, gdyż będziecie mieli wpływ na tego bloga ;) Jeśli skończy się seria z Harry'm i znów go wybierzecie to następna seria będzie z tym kto zajmie drugie miejsce w głosowaniu, więc każdy będzie mógł przeczytać o swoim ulubionym idolu :)
    Mam nadzieję, że odpowiada Wam tak opcja ;)

Marcel #1 cz.1

    Witajcie :) Na wstępie chcę Was serdecznie przeprosić za tak długie oczekiwanie na pierwszy odcinek z serii "Marcel". Spowodowane to było... moim lenistwem, za co jeszcze bardziej Was przepraszam. Mam nadzieję, że mimo to spodoba Wam się ta seria. Przyjemnego czytania ;)
***

    Obudził mnie szum padającego deszczu. Co tam deszczu... Lało jak z cebra. Powoli podniosłem się z łóżka i zerknąłem na zegarek. Jest piąta dwadzieścia. Nagle poczułem silny ból głowy. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór, podczas, którego daliśmy niezłego czadu z chłopakami na arenie O2 w Londynie. Teraz jednak muszę się przygotować do szkoły. Leniwym krokiem wszedłem pod prysznic, aby się rozbudzić. Zimna woda przyprawiała mnie o gęsią skórkę, która jednak była przyjemnym uczuciem. Minęło jakieś jakieś piętnaście minut zanim doszedłem do normalnego stanu. Po wyjściu z łazienki musiałem wziąć się za ułożenie "szkolnej" fryzury. Następnie poszukałem specjalnych ubrań. Teraz mogłem już zjeść śniadanie. Zanim wyszedłem spojrzałem jeszcze na zegarek. Jest godzina szósta.


    Do szkoły muszę wychodzić wcześniej, gdyż nie chcę, żeby ktoś się dowiedział gdzie mieszkam. Gdyby tak się stało każdy dowiedziałby się kim na prawdę jestem.
    Zawsze idę do parku, który znajduje się trzydzieści minut od mojego domu. Tym razem było tak samo. Usiadłem na ławce i wyjąłem chleb, który przyniosłem dla kaczek i zacząłem karmić te zwierzątka. Miałem wtedy dużo czasu do przemyśleń. Bardzo dobrze to na mnie wpływało. Jeśli miałem się zastanowić nad czymś ważnym to robiłem to tutaj, w ciszy i spokoju.
    Czas mijał mi dość szybko i zanim zdążyłem dokończyć dyskusje w mojej głowie musiałem iść już do szkoły. Nie mam tam znajomych i nie chciałem mieć. Wolę gdzieś z boku przyglądać się życiu szkolnemu i uczyć się na błędach innych ludzi.
    W szkole mam status kujona, ale wcale mi to nie przeszkadza. Sam chciałem go mieć. Dzięki temu nikt się mną nie interesuje i mogę uczyć się jak każdy normalny licealista.
    Stanąłem na chwilę przed szkołą, wziąłem głęboki wdech i ruszyłem spokojnym krokiem na lekcje. Na moje szczęście nie spotkałem ani jednej osoby, która "umilała" mi życie tutaj. Tak było przez cztery godziny lekcyjne. Podczas długiej przerwy zaczęła się "akcja".
-Zobaczcie jak on wygląda. Gdzie się ubierasz? U zakonnic?!- zaczął wyśmiewać się Thomas. Próbowałem oddalić się od niego, lecz on cały czas chodził za mną i mi ubliżał. Na szczęście zadzwonił dzwonek, który pomógł mi się go pozbyć. Niestety nie na długo. Dzisiaj miało wydarzyć się coś więcej niż zawsze...
***
    Na razie nie ma tu nic konkretnego, ale to się zmieni w przyszłych wydarzeniach. Może ktoś zwróci na niego uwagę, lub spotka się z czymś/kimś miłym... Tym razem losy Harcel'a (spróbowałem Harry + Marcel, ale nie wiem czy to dobry pomysł? są w Waszych rękach. Jeśli macie jakieś sugestie co ma się wydarzyć tego dnia, piszcie o tym w komentarzach. Możecie podawać też swoje pomysły nie tylko na to jedno wydarzenie, mogą być też propozycje na późniejsze "odcinki" :) Obiecuję, że wykorzystam Wasze pomysły ;) Teraz kończę już tę nawijkę, bo zaczynam się za bardzo rozpisywać. Amen :D

niedziela, 21 września 2014

Louis #1 cz.4

    Bez zbędnego nawijania. Bardzo cieszy mnie to, że coraz więcej osób odwiedza mojego bloga. Dzięki temu mam więcej chęci do pisania kolejnych części. Miłego czytania ;)
***

    -Proszę Ciebie o to, żebyś siedziała koło mnie.- powiedział Louis.
-Ok, niech będzie.- odparłam i lekko się uśmiechnęłam- zapraszam Was do kuchni.
Wstawiłam wodę na herbatę i wyjęłam karpatkę z lodówki, którą upiekłam dzisiaj rano przed wyjściem do szkoły. Na ten widok Niall prawie nie spadł z krzesła.
-Jejku, co to jest? Na pewno dobre.- ucieszył się Horan.
-To jest karpatka. troszeczkę ciasta i mnóstwo słodziutkiego kremu...
-DAJCIE TO JUŻ!- wyskoczył zza stołu blondyn.

-Już podaję, spokojnie.
Pokroiłam ciasto i podałam chłopakom. Chyba przez długi czas nie jedli, bo wcinali aż im się uszy trzęsły.
-Mmm, przepyszne. [t.i.] Ty to zrobiłaś?- zapytał Zayn.
-Tak, dzisiaj rano.
-Boskie, boskie, boskie.- skomentował Liam.
-Ypfykfyhfyshhy...- potwierdził Niall.
-Można jeszcze jeden kawałek?- spytał Harry.
-Tak, częstujcie się jeszcze.
-A Ty nie jesz?- zapytał mnie Louis.- Chodź zjesz chociaż kawałek.
-No może jeden...- po czym zjadłam 5 kawałków.
    Gdy skończyliśmy jeść każdy poszedł się zdrzemnąć. Każdy, oprócz mnie. Ja w tym czasie posprzątałam w domu. Rodzice wczoraj wyjechali na Karaiby na miesiąc z okazji dwudziestej rocznicy ślubu, więc chata wolna. Kończyłam myć podłogę, gdy ktoś mnie przewrócił przygniatając do podłogi. Mokrej podłogi.

W tym momencie obudziło się we mnie "kulturalne" oblicze...
-Nosz kuź*a jego pier$$$$na mać! Co za po&eb uje^^ł moje ubranie?! Jak Ci zaraz przy$#bię... O, hej Louis...
-Przepraszam, nic Ci się nie stało?
-Nie... Zrozumiałeś co mówiłam?
-Nie, ale to musi być bardzo piękne, bo dość często tego używasz.- powiedział po czym puścił mi oczko. W tym momencie wybuchłam śmiechem, na co on tylko osłupiał.
-Wszystko ok?
-Tak. Ja tylko... Nie ważne. Czegoś potrzebujesz?
-Yyy. A, chciałem się spytać czy do nas dołączysz.
-Oczywiście, tylko najpierw pójdę wziąć prysznic i przebiorę się. Dajcie mi jakieś piętnaście minut.
-Ok, czekamy w busie. Mamy dla Ciebie małą niespodziankę...

***
    Przepraszam, że tak krótko, powiem szczerze. Jestem leniem i znowu pisałem na szybko. Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten "odcinek". W przygotowaniu mam pierwszą część o Marcelu. W planach miałem dodać ją dzisiaj, ale troszkę się pozmieniało i musicie jeszcze troszkę poczekać.
    Jesteście ciekawi jaką niespodziankę przygotowali chłopcy? Ja też :D 
    Wiem, że dla Was to nic wielkiego, ani ważnego, ale zostawiajcie komentarze pod imaginami. Dla Was to nic może nie znaczyć, lecz dla mnie ma to wielkie znaczenie ;)

piątek, 19 września 2014

Marcel #1 Wprowadzenie

    Nie wiem czy to Wam się spodoba, ale naszła mnie myśl napisania opowiadania o Marcel'u. Postanowiłem też, że usadzę go na moim miejscu, tzn. będzie on żył w realistycznym świecie jako ja. Oczywiście pozmieniam nazwiska osób, aby nie zgorszyć czyjegoś imienia. Zmienię także miejsce zamieszkania, będzie to nieznana nikomu wioska o nazwie Kilmore Cowe na półwyspie Plymouth. Jeśli ktoś czytał książki Włocha Pierdomenico'a Baccalario to będzie wiedział jaką miejscowość mam na myśli.
    Tym razem opowiadanie nie będzie pierwszoosobowe, nie będę też zmieniał perspektyw, gdyż to potrafi nieźle namącić w głowie. Będę pisał jako Marcel. Zauważyłem, że bardzo rzadko, właściwie prawie nigdy, nie pojawiają się opowiadania, które pasowały by dla boy directioner. I to chyba tyle co mam do powiedzenia. Amen...
    ***
Wprowadzenie
    Nasz bohater -Marcel- tak na prawdę ma na imię Harry. Marcel'em jest w szkole, przy znajomych ze szkoły i dla wszystkich innych ludzi. Lecz, kiedy nadchodzi czas sceny jest on Harry'm Styles'em, jedną piątą światowego boysband'u o nazwie "One Direction".
    Marcel jest kujonem w szkole, gdzie z niego szydzą, wyśmiewają go i poniżają, ale jemu to nie przeszkadza. Twierdzi, że to go wzmocni i przygotuje do odpowiedzialnego życia.
    Nikt nie wie, co robi poza szkołą, nikt nie widział jego domu, nikt nie zna jego prawdziwej tożsamości. 
    Lecz nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć...

sobota, 13 września 2014

Louis #1 cz.3

    Hejoszka :) Zastanawiam się czy nie za często wstawiam następne części... Co Wy o tym myślicie?
    Oto kolejna część "przygód". Tym razem trochę dłuższa. Miłego czytania ;)
***

    -Co Wy tu?! Aaaa! Jak ja wyglądam?! Czekajcie tu! A, bo Wy mnie nie rozumiecie... hmm. Wy tu zostać. Ja iść się ubrać i umalować. (Tak, jestę miszczę angielskiego). wyskoczyłam z autokaru jak poparzona. Nie wiedziałam w co się ubrać, więc... założyłam bez namysłu to co było pierwsze z brzegu w szafie. Okazało się, że dobrze wybrałam.
    Po 30-u minutach byłam z powrotem, ale spodziewałam się innego widoku niż piątka słodkich, śpiących idoli. Jako, że lubię być niekonwencjonalna postanowiłam obudzić ich w mało przyjemny sposób. Przyniosłam sobie akordeon do ich pojazdu i poprosiłam kierowcę o podpięcie go do wszystkich głośników w autobusie. Zafundowałam im typowo huczną pobudkę :D Zerwali się jak opętani.
 Kiedy już się ogarnęli popatrzyli na mnie i ich zamurowało.
-Wow. Dziewczyna z akordeonem... Wow.- wydziamdział zdziwiony Louis.
-O.O To Wy umiecie mówić po polsku?! Ooo matko, ale wpadka...
Przez dłuższą chwilę staliśmy gapiąc się na siebie.
-Eee, uczyliśmy się trochę przez ten tydzień, żebyśmy się mogli zrozumieć, ale przydałoby nam się jeszcze małe szkolenie.- przerwał ciszę Liam.
-Czy możesz nam powiedzieć co znaczyły te słowa, które wykrzyczałaś na nas przy skrzyżowaniu i później w busie?- zapytał Niall.
-Uwierzcie mi, że nie chcecie wiedzieć. Mam na imię [t.i.], ale to już chyba wiecie.
-Wow. Dziewczyna z akordeonem... Wow.- ponownie wydziamdział Louis.
-Tomo? Co jest z Tobą?- spytał z niepokojem Zayn.
-Wow. Dziewczyna z akordeonem... Wow.
-Hhahahaha... Ktoś tu się nam zabujał.- zaczął się brechtać Harry. -Lou, weź coś powiedz...
-Wow. Dziewczyna z akordeonem... Wow.
-Buahahahahahaha...
-To może chcecie zobaczyć jak mieszkam?
-Jasne...
-NIE!!! NIE CHCECIE! NIE POSPRZĄTAŁAM W DOMU... To znaczy... Może zobaczycie później?
-Ok.- odpowiedzieli jednogłośnie, no oprócz Lou. On ciągle stał zamurowany.
-Wow. Dziewczyna z akordeonem... Wow.
Dopiero teraz zauważyłam, że cały czas stoję z akordeonem. Zdjęłam go szybko i pokazałam się w pełnej krasie. Podeszłam powoli do Louis'a i nachyliłam się nad jego uchem.
-Co jest przystojniaku?- mruknęłam delikatnie. A ten złapał mnie w tułowiu i przyciągnął do siebie. Po czym zaczął mnie łaskotać.
_Hahahaha, puśc... proszę Cię... zostaw... hahahhaha...
-Dobrze, ale tylko pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Będę mógł spać w Twoim domu.
-Nigdy w życiu.
-Tak?
-Tak. Hahahhahaha, no dobrze już dobrze. Niech Ci już będzie, ale chłopcy też mają takie prawo.
-No nie wiem czy to dobry pomysł...- stwierdził Liam.
-Mam jedzenie...- rzuciłam zalotnie.
-Liam, my nie mamy wyjścia, musimy spać u niej.- odezwał się Niall i zrobił słodką minkę.
-No dobrze, niech Wam już będzie...
-Yeeaah! Będzie żarełko :3- ucieszył się Horanek.
-Ale teraz Louis złaź ze mnie.
-Ale tu jest tak wygodnie...
-Powiedziałam złaź!
-Tylko jeśli mnie do tego przekonasz.
-Chyba sobie jaja robisz?! No dobra. Obrócisz się na plecy? Chcę trochę popatrzeć na Ciebie z góry.
-Ok.
Podniosłam się i zauważyłam, że minęło już pół godziny, gdy tak sobie rozmawialiśmy.
-Dobra, to kawę czy herbatę? Zapraszam do kuchni.
-Pięc herbat poprosimy...- i tylko tyle zdążył powiedzieć Harry. 
-Ale z jednym dodatkiem dla mnie.- dodał Louis
-Jakim?
...
***
    Co myślicie o takim rozwoju akcji? Nie jest zbyt banalny, a może coś zmienić? Czy macie już pomysły o jaki dodatek prosi Louis?
    Tym razem nastąpi dłuższa przerwa między następną częścią. Chyba, że nie chcecie żebym takową dodał?

Wszystkiego najlepszego Niall!

    Z okazji 21-ych urodzin Niall'a wypada nam złożyć mu życzenia, a więc zdrowia, abyś mógł cieszyć się życiem oraz spełniać się twórczo, szczęścia, które pomoże Tobie w wielu sytuacjach, miłości, bo bez niej nie da się żyć, jak najdłuższego życia dla Ciebie i bliskich, abyście razem mogli się cieszyć ze wszystkich wspólnych chwil, bo po co nam długie życie jeśli widzimy jak inni odchodzą? Na koniec życzę Ci Niall jak najwięcej prawdziwych przyjaciół i coraz większej rzeszy directioner'ek i directioner'ów. Wszystkiego najlepszego i mnóstwa jedzenia od nas wszystkich ;)
    Dołóżcie też swoje życzenia dla naszego wspaniałego blondyna :)

piątek, 12 września 2014

Informacja #1

    Hejo :) Jutro są 21-e urodziny Niall'a Horan'a. Czy wiecie już jak będziecie je świętować? Ja otworzę świeżo nabytą książkę o naszym solenizancie :)

czwartek, 11 września 2014

Louis #1 cz.2

    Hejo :) To znowu ja :D Nie będę nic dodawał na początek, po prostu przeczytajcie ;)
***

    Wygrałam ich konkurs. Napisali, że treść niespodzianki wysłali na moją pocztę. Tam napisali, że przyjadą do mnie na pół roku i będę ich przewodniczką po Polsce oraz będę mogła im towarzyszyć we wszystkich trasach, koncertach oraz galach itp. dzięki specjalnej karcie, którą dostanę po ich przyjeździe. Był tylko jeden haczyk.Do czasu ich przyjazdu nie mogę nikomu o tym powiedzieć. Inaczej utracę tę możliwość. Chcą zrobić niespodziankę directioner'ką z całej Polski.
    Minął już pierwszy tydzień wakacji, a ja milczałam, mimo że nie było to łatwe zadanie. O 15-ej wracałam do domu na rowerku, gdy nagle jakiś autokar prawie mnie przejechał, a ja, że mam cięty język zaczęłam swoją klasyczną nawijkę.
-Jak jeździsz poj###e?! Ty popie$$$$$$cu nie doj%%%ny! Żeby Cię szlak trafił pi&do nie myta!!!
    Gdy dojechałam już do domu zauważyłam na podwórzu ten sam autokar. Pomyślałam, że jeszcze bardziej gościowi przygadam. Podchodzę więc pod drzwi i czekam, kiedy kierowca je otworzy. W końcu wejście stanęło otworem i ja wparowałam i zaczęłam coś się drzeć, ale nagle coś mi zasłoniło usta. To coś ładnie pachniało i miało tatuaże. Ugryzłam temu komuś rękę i się odwróciłam.

 To co zobaczyłam o mało nie zwaliło mnie z nóg. Chłopcy gapili się na mnie z miną w stylu "Co tu się dzieje?!"

. Na dodatek okazało się, że ugryzłam Louis'a. Ale wpadka. Na sam początek zaliczyć taką wtopę. Właściwie trzy wtopy: darcie się na autobus na skrzyżowaniu, ponowne darcie się w tym samym pojeździe oraz ugryzienie swojego największego idola. Coś mi mówi, że te pół roku będzie bardzo wyjątkowe...
***
    I jak Wam się podoba pierwsze spotkanie z One Direction? Mam nadzieję, że nie jest tak źle jak myślę... Chciałbym przeprosić, że ta część jest taka krótka, ale powiedzmy, że pisanie po dźwiganiu ciężkich toreb nie sprzyja pisaniu ;)

wtorek, 9 września 2014

Louis #1 cz.1

   Witajcie po długiej przerwie :) Tym razem chciałbym przedstawić Wam historię nieco dłuższą i bardziej poważną. Pojawią się różne postacie typu czarownica, lub coś w tym stylu. Postaram się bazować na moich snach i własnych doświadczeniach życiowych, co może być ciekawe :)
    Teraz będę miał więcej czasu ze względu na leczenie, więc postaram się często pisać kolejne opowiadania.
    Miłego czytania ;)
 ***

    Krótkie, mam nadzieję, wprowadzenie.
    Masz 16 lat, mieszkasz na malutkiej wsi o nazwie Trębowiec Krupów. Ukończyłaś szkołę muzyczną na akordeonie i uwielbiasz One Direction do szaleństwa. Pewnego dnia na ich stronie ukazuje się informacja o konkursie...
***
    Dziś ostatni dzień roku szkolnego. Wstałam wcześniej niż pozostali domownicy, gdyż jestem w poczcie sztandarowym i muszę iść na próbę. Szybko zjadłam dwa tosty z dżemem i poszłam się ubierać. Postanowiłam założyć długą, czarną spódnicę i białą koszulę z długimi rękawami.
    Po godzinnej przejażdżce autobusem byłam na miejscu. Tam czekała na mnie zdenerwowana grupa nauczycielek.
-Jak długo można na Ciebie czekać?! Siedzimy tu już od 7-ej, a jest już 8:30!
-Przepraszam, to się już nie powtórzy...- to były jedyne co przyszło mi w tej chwili do głowy.
-Jeszcze jej się na żarty zebrało. No nic, chodź już, bo nie ma czasu.
    W końcu nadszedł początek końca. Wszyscy z niecierpliwością czekaliśmy momentu podczas, którego dyrektor życzy nam udanych wakacji i roześle nas do sal po odebranie świadectw.
    Po całej uroczystości ruszyliśmy do sal. Oczywiście przy wyjściu z hali gimnastycznej panował wszechobecny korek. Dopiero po 15-tu minutach udało mi się dotrzeć pod właściwą klasę.
    Za nim wychowawczyni rozdała nam świadectwa wypytała nas o plany na wakacje oraz do jakiej szkoły chcemy się dostać.
-A Ty [t.i.]? Gdzie zamierzasz się udać od września?
-O nie... Tylko nie to.- skwitował ze śmiechem ktoś z klasy, słusznie co prawda.
-Przede wszystkim chcę się dostać na II stopień szkoły muzycznej do klasy akordeonu, organ, skrzypiec, saksofonu, perkusji, na wydział wokalny i wydział rytmiki. Oprócz tego złożę papiery do kilku liceów w Starachowicach, Kielcach, Warszawie, Elblągu, Katowicach i Wrocławiu, gdyż nie wiem, w którym mieście dostanę się do muzycznej.
-Na jaki profil?
-Matematyczno-fizyczny i język francuski z rozszerzoną matematyką. Później studia muzyczne i jeszcze inne, tak na zapas. Po tym wszystkim zamieszkam w Londynie i poznam mojego przyszłego męża.
-Ambitnie, ale skąd wiesz, że poznasz tam swoją drugą połówkę?
-Nie rozumiem skąd to pytanie.
-Przecież nie wiesz czy on mieszka w Londy...
-Przecież One Direction nie zmieniło miejsca zamieszkania, a jeśli to zrobi to ja też.
Moją nauczycielkę zatkało, a reszta klasy poszła w jej ślady.
-To ja... może już rozdam świadectwa.
    Ja poszłam na pierwszy ogień, gdyż jako jedyna w całej szkole mam świadectwo ze średnią 6.0, a wszystko dzięki projekcie, w którym miałam wolną rękę do tematu i informacji w nim zawartych. Oczywiście wybrałam One Direction.
    -Nigdy nie miałam tak zdolnej, pięknej i uroczej wychowanki jak Ty. Niech Ci Bóg w przyszłości w dzieciach wynagrodzi...
-Zgoda, ale tylko jeśli to będą dzieci jednego człowieka z One Direction.
Klasa wybuchła śmiechem, a najbardziej nasza pani. Po wyjściu ze szkoły pożegnałam się z klasą i poszłam na autobus do domu. Kiedy wróciłam była już 16-ta, a na 20-tą byłam umówiona z moją paczką ze wsi na ognisko. Musiałam się streszczać, żeby się wyrobić, ale i tak znalazłam chwilkę czasu na sprawdzenie strony chłopaków. Zamurowało mnie. Ogłosili konkurs na najładniejszy opis swojej miejscowości, nagrodą była MEGA niespodzianka. Ciekawe co takiego przygotowali? Opisałam Trębowiec tak jakoś od niechcenia, gdyż byłam pewna przegranej.
    Była już umówiona godzina, a ja czekałam na drodze aż po mnie przyjdą. Pięć minut później siedzieliśmy przed domem Agnieszki i rozmawialiśmy o naszych planach na przyszłość. Gdzieś o 21-ej poszliśmy w las rozpalić ognisko. Każdy wziął coś ze sobą. Ja napoje, Agnieszka radio na akumulator, chłopcy kiełbasę a reszta dziewczyn dodatki do jedzenia.
    Każdy z nich miał dziewczynę, lub chłopaka tylko ja byłam sama. Przyzwyczaiłam się do tego. Piekliśmy kiełbaski, śpiewaliśmy tańczyliśmy. Później wpadł Bartosz z czymś mocniejszym, ale znowu ja na odwrót niż wszyscy, bo nie piłam. Nie piję, to zbyt szkodzi zdrowiu i urodzie.
    Następnego dnia obudziłam się po 13-ej. Jak fajnie wstawać tak późno we wtorek :) Leniwie wstałam i powlokłam się wziąć ciepły prysznic.
-Aaaaaa!!! Mamo! Dlaczego woda jest taka lodowata?! Zawsze rano była ciepła!
-Kochanie, jest już popołudnie.
-A... no tak... to wszystko tłumaczy.
Przynajmniej się obudziłam. Zjadłam śniadanie, a właściwie obiad i poszłam się przebrać z nocnych ciuszków. Zdążyłam ułożyć włosy, gdy zjawili się goście. Niespodziewani goście. Okazało się, że to wujek Andrzej przyjechał z Radomia pospacerować po lesie i wpadł do nas na herbatkę. Posiedział godzinkę i poszedł na spacer. Ja w tym czasie sprawdziłam co nowego na stronie 1D i czy dostałam jakieś e-mail'e. Zatkało mnie...


***
    Jesteście ciekawi dlaczego zatkało bohaterkę tego opowiadania? Czy domyślacie się co mogło się wydarzyć? Proszę Was o ocenę tej pracy oraz o ewentualne sugestie. Jeśli znaleźliście jakiś błąd ortograficzny to proszę o info. Wiele razy przerabiałem ten tekst i nie mam pewności co do poprawności, niektórych wyrażeń. Mam nadzieję, że się Wam spodobał. Nie będę już zanudzał, na koniec tylko dodam, że proszę Was o informację czy napisać kolejną część. ;)